niedziela, 5 sierpnia 2012

Rozdział 3 cz.1


LOUIS

Rano obudził mnie nie mały ciężar rzucający się na mnie. Który tym razem? Spytałem się w myślach i nie chętnie otworzyłem swoje zaspane oczy. Zobaczyłem przede mną głupio szczerzącego się loczka.
- Hej. Wstawaj do pracy! - Powiedział gdy zobaczył że nie śpię a uśmiech dalej nie schodził z jego twarzy. Cały Harry. Na jego widok kąciki moich ust również wykrzywiły się w uśmiechu.
- Hej. - Odpowiedziałem mu w końcu. Mój głos z rana był trochę przerażający taki niski i w ogóle. A raz tak skrzeczałem że aż odzywać mi się wtedy od razu odechciało. Dobra ale mniejsza z moim głosem z rana. Gdy Harold zostawił mnie już samego, wstałem i wybrałem jakieś ubrania, jak zwykle była to bluzka w paski i czerwone spodnie. Ogólnie cieszyłem się że znalazłem sobie tą pracę. Będę pomagał nauczycielowi od zajęć artystycznych w szkole w której uczy się reszta zespołu. No nie powiem wydaję się to ciekawe. Gdy się ubrałem przeczesałem tylko moje jak zwykle nie ogarnięte włosy palcami i zszedłem na śniadanie.
- Dzień dobry. - Przywitałem się z wszystkimi, a do moich nozdrzy od razu doszedł przyjemny zapach kawy Uwielbiam mieszkać z Liamem. Zawsze wiedział co dla mnie dobre.
- Dzień dobry. - Powiedział podając mi kawę. Od razu upiłem trochę z kubka. Usiadłem przy stole obok blondasa zajadającego się naleśnikami, ja nigdy nie jadałem śniadań, kawa w zupełności mi wystarczyła. Po skończonym śniadaniu zabrałem tą bandę dzieciaków, czyli moich kochanych przyjaciół do szkoły. Jakie oni mieli szczęście że miałem to prawo jazdy. Woziłem ich prawie wszędzie.
Lekcje mijały mi w sumie nudnawo trochę. Co chwile byłem zauważany przez jakieś fanki. Taak, fanki... Zastanawia mnie jak chłopacy sobie z nimi radzą na przerwach. Ja siedzę sobie w sali i nie maja do mnie dostępu,a oni w końcu muszą wyjść na przerwę. Uśmiechnąłem się na same wyobrażenie ich i fanów na tych ciasnych korytarzach placówki. Zaśmiałem się po czym rozbrzmiał dzwonek oznajmiający mi że zaraz do sali wparuję kolejna klasa. Przyglądałem się wchodzącym do sali i szukałem tylko znajomych osób, jakimi byli chłopacy, niestety była to kolejna młodsza klasa. Zauważyłem w niej jednak znajomą twarzyczkę, a nawet dwie. Były to moje nowe sąsiadki. Mia i Molly. Tak chyba się nazywały. Moja pamięć nigdy nie była jakaś najlepsza. Obie zajęły miejsce pod ścianą tylko blondi usiadła w przed ostatniej ławce z jakimś brunetem, a Molly sama. No to Louis ruszasz. Wyszczerzyłem się głupio, wstałem i dosiadłem się do dziewczyny.
- No czeeeeeeeść. - Przywitałem się.
- Hej. - Odpowiedziała i spojrzał na mnie unosząc brew. - Co ty tutaj robisz?
- Siedzę. - Odpowiedziałem. Głupia pytania zadaję przecież to widać nie?
- Nie chodzi mi o to co robisz w mojej ławce, tylko na mojej lekcji? - Spytała i chyba się trochę zirytowała. Czy ja coś zrobiłem? Jestem sobą... No tak, chłopcy mówili mi ze czasami powinienem się ogarnąć. Ale po co?
- No to będę pomagał nauczycielowi w prowadzeniu lekcji i w ogóle.- Odpowiedziałem. Ona pokręciła głową i tak trochę się chyba załamała. - Aż tak mnie nie lubisz?
- Czy ja coś takiego powiedziałam? Ale w sumie to... Tak... - Pokiwała głową. Posmutniałem. Jak można mnie nie lubić. Przecież ja fajny jestem.
- No ej... Czemu?
- Tak jakoś. - Po chwili poczułem jak ktoś mi dmucha na twarz... chwila ktoś mi dmucha na twarz? Odwróciłem głowę i zobaczyłem Mię.
- Hej. - Wyszczerzyła się. Odskoczyłem trochę i myślałem że na zawał padnę. Czy ją wzięło coś walnęło młotkiem, czy ma tak na co dzień?
- Cześć. - Odpowiedziałem po chwili. - Straszna jesteś.
- Ja to wiem, ona taka jest zawszę, nie zmienisz tego. - Odezwała się druga.
- Ej... Nie poznałeś jeszcze Kevina, ten to dopiero jest dziwny! - Oburzyła się Mia.
- Chwila chwila... Czemu ten koleś nazywa się jak mój gołąb?! - Spytałem i się oburzyłem.
- Cooo? - Molly uniosła brew. No tak ona nie widziała o mojej największej miłości zaraz po Haroldzie oczywiście. Nie żeby coś ale między nami nic nie am. Harry jest dla mnie jak brat.
- To mój gołąb.
- Sztuczny, chciałabym zauważyć. - Powiedziała blondynka.
- On ci się tylko wydaję sztuczny, tak naprawdę jest jak najbardziej prawdziwy.
- Nie skomentuję. - Powiedziała szatynka i lekcja się zaczęła. Profesor rozkazał mi rozdać różne instrumenty, więc poszedłem do niego i chwyciłem karton w którym one się znajdowały i przeszedłem się po klasie a każdy sobie coś wybierał. Moja koleżanka z ławki wybrała sobie tamburyn. No nie powiem ciekawie, ja bym tam wolał trójkąt. Odłożyłem już prawie pusty karton i z powrotem usiadłem w ławce. A mówiłem już że te ławki są cholernie niskie? Ja z moim wzrostem nie czuję się w nich wygodnie. Mam długie nogi, trochę... Dobra koniec moich rozmyślań na temat ławek w szkole. Nagle poczułem hałas w uchu i spadłem z krzesła. Chwila... Co się dzieje? Rozejrzałem się zdezorientowany i nade mną stała tylko śmiejąca się ze mnie szatynka.
- Co ty odpierdalasz? - Spytałem z wyrzutem.
- Louis! Nie przeklinaj! Masz dawać przykład uczniom! - Krzyczał na mnie nauczyciel. No błagam jaki przykład? Jaki przykład dawać tym niedorozwinięty bachorom które mają broń w postaci tamburyna!
- Przepraszam. - Mruknąłem tylko i wróciłem na moje miejsce na krześle.
MIA

Wróciłam do domu razem z siostrą. Rzuciłam torbę na bok i obie skierowałyśmy się do kuchni czując zapach obiadu. Usiadłyśmy przy stole, a mama położyła przed nami talerze z jedzeniem, w ciszy od razu zabrałyśmy się za jedzenie. Nagle poczułam wzrok siostry na mnie, o co jej chodzi to ja serio nie wiem. Spojrzała na nią pytająco.
- O co chodzi z tym całym Niallem? - Spytała. Przewróciłam oczami, skąd ja wiedziałam ze to o niego będzie chodzić.
- Ale co z Niallem?
- No czemu nie chcesz się z nim umówić na tą durną kawę i ciastko? - Kolejne pytanie.
- Bo nie. - Odpowiedziałam i napchałam surówki do ust.
- Ale odpowiedź. Ej.. A ty mu się chyba podobasz, wiesz?
- Chyba nie... - Pokręciła głową od razu. Czy ją coś pojebało troszkę? Podobam się mu tylko dlatego ze chce mnie zaprosić na ciasto i kawę? Pff... No błagam.
- Mia... Siostro znam cię... - Dotknęła mojego ramienia. O tak... Szykuję się rozmowa na temat tego że ona wie lepiej. Ale ona nic nie wie. Sama w sumie nie wiem czemu nie chce wyjść z Niallem. Tak jakoś mi się to wzięło. Może przeraża mnie to że jest sławny? Nie wiem...
- Wcale mnie nie znasz... dobra jak mam być szczera, to ci powiem. Nie wiem czemu nie chce się z nim umówić. Po prostu nie i weźcie się wszyscy odczepcie, dobra? - Spytałam zła i wstałam. Wyszłam z kuchni.
Mama rozkazała mi i mojej siostrze bo Isaac się jakoś wykręcił, strych. Przebrałam się w jakiś dres i po chwili siedziałam już przeglądając jakieś kartony wraz z siostrą, stwierdzając co nadaję się do wywalenia a co nie. Nagle po całym domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.
- Idę otworzyć! - Krzyknęła Molly i tyle ją widziałam.
- Tylko wróć! - Rozkazałam, bo znając ją otworzyła by te drzwi i nie wróciła byle by mnie zostawić samą z ta robotą. Ona tylko coś mruknęła i wybiegła.
NIALL

Stałem przed tymi drzwiami i czekałem aż ktoś mi otworzy. Ile można otwierać drzwi? W sumie... może nikogo nie ma? Nagle jednak moje myśli rozwiał dźwięk otwieranych drzwi, po chwili zobaczyłem w nich Molly i jakiegoś gościa. Szatynka obczaiła mnie od góry do doły z dwa razy i zrobiła dziwną minę. Ona chyba mnie nie lubi.
- Słabą czy mocną? - Spytał chłopak. Spojrzałem na niego i otworzyłem szeroko oczy.
- Co? - Spytałem nie pewnie. Czy ja mam oberwać za to że przyszedłem? Może to zły pomysł. To ja chyba ucieknę. Ale to nie będzie dziwne, jak tak nagle sobie pójdę?
- No herbatę. - Odpowiedział. - A ty co sobie pomyślałeś? - Spytał chociaż dobrze wiedział co ja pomyślałem.
- Nic nic... - Odezwałem się. - Jest Mia? - Spytałem w końcu o to, po co się tak właściwie tutaj znajduję.
- może jest... a może jej nie ma... - odezwała się dziewczyna.
- Czemu ty mnie tak nie lubisz?
- może cię lubię... Może nie lubię. - No nie zaraz coś jej zrobię, gadała jak dobrze znana mi osoba.
- Gadasz jak Zayn, wiesz? - Zadałem jej kolejne pytanie.
- Może i tak... A może i nie... - dobra to się robi denerwujące. Nagle ona sobie poszła i nie dostałem tej swojej upragnionej odpowiedzi. W ogóle jak tak nagle można sobie odejść od gościa? To nie kulturalne. Zresztą... Przy mieszkaniu z Zaynem pod jednym dachem do takiego zachowania można się przyzwyczaić.
- Mia sprząta strych. - Usłyszałem w końcu odpowiedź tego kolesia. - Jestem Isaac, brat Molly i Mii. - Przedstawił się i wyciągnął w moja stronę rękę. Chwyciłem jego rękę.
- Niall. - Odpowiedziałem krótko. - Zawołałbyś ją lub coś?
- Idź do niej, na pewno przyda jej się pomoc, bo wątpię ze Molly teraz do niej wróci.
- No dobra. - Kiwnąłem głową a on zaprowadził mnie na ten cały strych. Byłem ciekawy reakcji blondynki, zauważyłem że chyba za mną nie przepada, ale teraz miałem dla niej lepszą propozycje niż kawo i ciastko. Miałem nadzieje że się zgodzi. Nie wiem czemu ale zależało mi żeby się z nią bardziej poznać. Miała w sobie coś ciekawego, może chodziło o to ze mi odmówiła, a może o coś jeszcze innego. Nie wiem... Otworzyłem drewniane drzwi prowadzące na strych i tam sobie wszedłem. Zauważyłem blondynkę stojącą na kartonie z miotłą w rękach, tak jakby się na coś czaiła. Uniosłem brew i podszedłem ciekawy bliżej.
- Cooo ty rooobisz? - Zapytałem a ona od razu na mnie spojrzała.
- Mysz!- Jęknęła a na jej twarzy widać było przerażanie. Szczerze słodko wyglądała. Ale Niall kurde o czym ty teraz myślisz. Ratuj ją a ona z wdzięczności się z tobą umówi. Tak to dobry plan. Od razu podszedłem do myszy i chciałem ją złapać, ta jednak szybko odbiegła i poleciała gdzieś dalej. Nagle pobiegła w stronę drzwi a w nich ukazała się szatynka która mnie nienawidzi czyli ze Molly. Wystawiła ręce składając je w taka jakby łódkę a mysz tak po prostu na nie weszła. Serio? Wziąłem głębszy oddech i nadąłem policzki pokazując naburmuszenie. Ona wszystko psuję to ja miałem być wybawcą blondynki z kartonu! Ta tylko rozejrzała się po pomieszczeniu.
- Chodź zabiorę cię z tego wariatkowa. - Powiedziała do myszy i wyszła. Mówiłem już że jej nie lubię?

***


hej hej hej. No to macie trzeci rozdział. Mam nadzieję że wam się spodoba. Będzie on dodany w częściach bo jest on nawet długi. Ogólnie Kinga mnie zostawiła na dwa tygodnie i mi smutno. :c Ale to nie ważne. Bardzo prosimy o komentarze, piszcie w nich co piszecie, co się wam podoba a co nie. Dzięki temu na pewno łatwiej nam będzie to zmienić. c: No to chyba tyle. 

Marta. 


1 komentarz:

  1. uhu jestem pierwsza :D
    boska notka;)
    zapraszam na 4 rozdział na all-need-you-love.blogspot.com
    i na mojego 2 bloga love-is-not-just-words.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń